piątek, 25 września 2015

Soki z aronii

Sok z aronii warto mieć w domu przez cały rok. Owoce aronii

są bogate w witaminy i związki roślinne, które mają

pozytywny wpływ na nasze zdrowie, pomagając bronić się 

przed chorobami, także tymi najgroźniejszymi: rakiem i 

miażdżycą.



Niewiele osób wie, że aronia należy do grupy żywności o najsilniejszych właściwościach antyoksydacyjnych, czyli skutecznie walczy z wolnymi rodnikami, co znowu ma kluczowy wpływ na zachorowania na nowotwory. Ilość antyoksydantów w aronii jest dwudziestokrotnie wyższa niż w malinach.
Aronia wzmacnia także ściany naczyń krwionośnych i poprawia ich elastyczność - ma więc działanie przeciwżylakowe i zapobiega miażdżycy. Bardzo skutecznie przyczynia się do obniżania złego cholesterolu, jednocześnie podnosząc poziom cholesterolu dobrego.
Zostało też udowodnione naukowo, że owoce te skutecznie obniżają ciśnienie. W tym celu zaleca się pić 30 ml soku przez co najmniej 6 tygodni. 
Niewiele owoców wykazuje tak wiele i tak silne właściwości lecznicze, więc mam nadzieję że dacie się namówić na przygotowanie soku.

Przepis na sok z aronii

SKŁADNIKI:

* 1 kg aronii
* 400 g cukru
* 1 duża cytryna
* 250 ml wody


Oczyszczone aronie przekładamy do garnka i rozgniatamy je tłuczkiem do ziemniaków (możecie je też wcześniej delikatnie zmiksować, ale nie na gładki mus). Do owoców dodajemy wodę, cukier i sok z cytryny. Gotujemy około 25-30 minut, a następnie odcedzony przez gęste sito sok przelewamy do wyparzonych słoiczków i pasteryzujemy 15 minut od chwili zagotowania się wody. 
Pijemy z wodą lub jako dodatek do herbaty.

Aha i jeszcze jedna sprawa, zamrożcie aronie na kilka dni przed zrobieniem soków, po rozmrożeniu nie będzie już ta czuć jej cierpkiego smaku;)



A teraz kilka zdjęć z wczorajszego spaceru z synkiem:)

























                                                       Kacperek;)
                                                       Kurtka- kupiona na Allegro
                                                       Czapka i komin- MIMI moda dla dzieci
                                                       Dresy-H&M
                                                       Buty- H&M

środa, 23 września 2015

Bunt dwulatka

Bunt dwulatka to naturalny etap rozwoju dziecka. Gdzieś między 18 a 24 miesiącem życia dziecka zaczyna się etap złoszczenia, krzyczenia, tupania nóżkami, bicia i i najczęściej wypowiadanym słowem "NIE". Dziecko w tym wieku zaczyna odkrywać swoją indywidualność i zdecydowanie ją manifestuje.  Chce coraz więcej rzeczy robić sam np. jeść, ubrać buty czy kurtkę ( nawet jeśli jeszcze do końca tego nie potrafi) i żadna pomoc rodzica w tej sytuacji nie jest mu potrzebna. Dla rodziców ten czas nie jest zbyt łagodny. Ciężko uzbroić się w cierpliwość i przeczekać wrzaski i krzyki małego buntownika np. gdy mama zaproponuje pomoc w jedzeniu zupki a on CHCE SAM!  Dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że ma wpływ na rzeczywistość i nie zawsze musi się na wszystko zgadzać, może powiedzieć NIE.
To nie jest post typu metoda na bunt dwulatka;) przykro mi, ale to nie to ;) Sami przechodzimy teraz ten etap i wiem, że trzeba  zachować spokój. Czasami jest ciężko, ale staramy się!;) Kiedy mój synek zachowuję się w opisany wyżej sposób staramy się go uspokoić, wytłumaczyć, że nie wolno bić, krzyczeć itp, że to boli kiedy uderzy mamę.... Przytulam go, uspokajam i czekam aż mu przejdzie. Kiedy tak się nie da albo kiedy z tych nerwów, że czegoś nie mógł, rzuci zabawką czy piciem to idzie do kąta. Ma swój kąt, idzie tam, płacze, krzyczy ale po chwili się uspokaja i przychodzi przytula i całuję a ja wtedy znów tłumaczę, że tak nie wolno ( wtedy już potulny jak baranek - słucha mnie:))
Nie wiem czy to dobry sposób  ale cóż, pozostaje nam przeczekać i się przekonać.
Myślę, że każde dziecko jest inne, inaczej się zachowuje, inaczej jest wychowywane i inaczej rozumie swój świat, ale jeśli któraś z Was jest na tym samym etapie co ja to życzę POWODZENIA:) Podzielcie się swoimi doświadczeniami lub złotymi radami;)

A tu kilka fotek z ostatniego tak ciepłego dnia :)










                                                                  Kacperek;)
                                                                  bluzka H&M
                                                                  leginsy Zara
                                                                  tenisówki H&M (tak, te mega brudne:P)



wtorek, 22 września 2015

Przyszedł na świat..

Zaszłam w ciąże dość młodo, miałam 21 lat. Przez całe 9 miesięcy nie zdawałam sobie sprawy co to znaczy mieć dziecko, być mamą, co tak naprawdę oznacza słowo macierzyństwo. Cieszyłam się i bałam jednocześnie. Cieszyłam się, że nasz dom uzupełni nowy malutki człowiek... Cieszyłam się, że w trójkę będziemy prawdziwą rodziną. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie się pojawi, kiedy wreszcie  będę mogła Go zobaczyć, dotknąć, przytulić. Ciągle się zastanawiałam jak będzie wyglądał, czy będzie podobny do swojej mamy czy może do taty. I bałam się... bałam się strasznie bo ja? matką? Przecież ja nie wiem jak przewinąć takiego malucha, jak go ubrać, nakarmić, wykąpać baaa ja nie wiem nawet jak Go wziąć na ręce żeby nie zrobić Mu krzywdy.
Przez całą ciążę czytałam, oglądałam filmiki, rozmawiałam ze znajomymi mamami, koleżankami o tym jak to jest, co powinnam wiedzieć, co kupić, jak mam zrobić to czy tamto kiedy przyjdzie na świat moje dziecko. Im bliżej porodu tym więcej czytałam, czytałam i czytałam.
I stało się.. minęło 40 tygodni i 1 dzień i po ciężkim 20-godzinnym porodzie przyszedł na świat mój syn, Kacper. Moje dziecko... takie maleńkie.. takie bezbronne..takie piękne..idealne... To On siedział w moim brzuchu 9 miesięcy... To JA Go urodziłam..
Niecałe 2 lata temu przyszedł na świat mój syn i przewrócił moje życie do góry nogami, zmienił o 360 stopni.. I to było najlepsze co mnie w życiu spotkało...